Czapki Ostaszkowskie
przez Halina Morhofer-Wojcik
Chcieli po sobie zostawić ślad
OFIARY „ZBRODNI KATYŃSKIEJ” KWIECIEŃ - MAJ 1940 ROKU
Obóz w Ostaszkowie, jako jeden z trzech symbolicznych obozów „Zbrodni Katyńskiej” 1940 roku, posiada dwa oblicza nierozerwalnie z sobą splecione w eksodusie polskiej tożsamości.
Z chwilą wkroczenia Armii Czerwonej na ziemie polskie, z 4 na 5 stycznia 1944, rozpoczeła się wobec Polaków trzecia faza radzieckich represji. Rozbrajanie wszystkich ugrupowań konspiracyjnych odbywało się pod pretekstem oczyszczania zaplecza frontów. Brały w tym udział oddzialy Wojsk Wewnętrznych, NKWD, Ochrony Tyłów Armii Czerwonej i kontrwywiadu wojskowego „Smiersz”.
Do maja 1945 roku uwięziono 50 tyś. obywateli polskich. Wśród nich internowano 25000 żołnierzy Armii Krajowej i innych organizacji podziemnych. Jednym z głównych obozów był obóz filtracyjny w Ostaszkowie nr 41, w obwodzie kalinińskim. Mieścił się na wysie Stołbnyj na jeziorze Seliger, w zabudowaniach poklasztornych. Należał do Zarządu kompleksu obozów na samych przedmieściach Ostaszkowa. Tu też znajdował się czasowo frontowy (2FB) obóz przesyłowy Nr.45 (FPPL).
Przejmowanie wszystkich aresztowanych obywateli polskich i wywożenie ich do Łagrów było efektem umowy podpisanej przez PKWN 26 lipca 1944 roku (przed Powstaniem Warszawskim), w której poddano jurysdykcji sowieckiej polską ludnośc w strefie granicznej operacji wojennych. Do Ostaszkowa skierowano trzy transporty, od 8 listopada 1944 formowane w więzieniu w Białymstoku, około 2900 internowanych.
Jednym z uwięzionych był Ryszard Reiff (autor książki „Gra o życie”).
Oto jego relacja do kamery :
„W Łagrze Nr.45 w Ostaszkowie umieszczono 3000 żołnierzy. Władze radzieckie nie kryły specjalnie faktu, że w 1939 roku przebywali tu oficerowie polscy i wszelki słuch o nich zaginął. „Ostaszków” to ogromny kompleks obozów. Ten w którym trzymano oficerów był na wyspie. Również Polacy w 1944 roku siedzieli w tym baraku, gdzie byli ci oficerowie.
...I tam odkryli rzecz niezwykłą. Otóż pod podłogą baraku znaleziono niepradopodobną ilość czapek. Jedyny ślad, ci oficerowie, zresztą nie tylko oficerowie - tam byli i leśnicy, policjanci, żołnierze pogranicza, wywiadu itd. Wszyscy swoje CZAPKI zostawili tam pod podłogą w baraku w Ostaszkowie.
Ci, co odkryli opowiadali, jak podłoga zbutwiała, załamała się i nagle te wszyskie czapki tam zobaczyli... Te czapki wszystkie, jako swój ślad jedyny zostawili...
Musieli te deski podnosić i te czapki upychali....”.
Maria Stefanowicz z d. Czajkowska – łączniczka przy tajnej radiostacji, zabrana została sprzed domu z siostrą Anną Rećko, będacą również w konspiracji Armii Karajowej. Zdradził je Żyd Smoła, który też był związany z radiostacją AK.
Znalazły się w grupie 384 kobiet więzionych w 1944 roku w Ostaszkowie. Na wyspie w oddali widać było klasztor. W jej relacji czytamy:
”W czasie remontu baraku pod podłogą znaleziono czapki i orzełki wojskowe...
W barakach pod pryczami widniały polskie nazwiska i stopnie wojskowe. Pisane, albo wydrapane. Najwięcej napisów znajdowało się w budynku szpitalnym.
To przedmioty po polskich oficerach, którzy zginęli w Katyniu...
Chcieli po sobie zostawić ślad” - to zadanie dla IPN i ROPWIM ...
W opracowaniu o obozie nr 41 w Ostaszkowie i jego podobozach Pana Dariusza Roguta czytamy:
”W podobozie w którym umieszczono Polaków było dziewięć baraków mieszkalnych. W kilku z nich (nr 1, 5, 7) znaleziono wojskowe orzelki i czapki polskie z 1939 roku (Ibidem s. 40).”
Leon Łoś był przywieziony transportem w dniu 19 listopada z Białegostoku na „Drugi brzeg Oki”. Tak brzmi tytuł jego szczegółowej książki wydanej w Paryżu w 1989 roku.
Obóz Ostaszków – pod Zarządem obozu nr 45 MWD w ZSRR, był jego pierwszym obozem położonym na dalekim przedmieściu tego miasta. Samo miasto portowe żeglugi rzecznej leżało przy linii kolejowej Bałagoje – Wielkie Łuki nad brzegiem jeziora Seliger.
Administracja obozu znajdowała się poza drutami. Leon Łoś pisze:
...”po wywiezieniu pierwszego transportu z Ostaszkowa do Riazania, grupa cieśli remontowała barak piąty. Trzeba było wymienić miejscami nadgniłe w dole ściany. Więc rozkopano grunt, także pod nadgniłą podłogą, ktorą trzeba było wymienić. Natrafiono przy tych robotach na znaczną ilość czapek stanowiących do 1939 roku część umundurowania polskiej policji i Korpusu Ochrony Pogranicza.
Cieśle dokonali tego odkrycia przypadkowo i do tego w porze obiadowej. Więc gapiów było sporo. Zaczęły się komentarze i domysły. Komendantura sciągnęła możliwie szybko żołnierzy ochrony. Usunięto wszystkich i prace przerwano. Do nocy żołnierze wywozili czapki policjantów i kopistów poza teren obozu, gdzie rzekomo zostały spalone. Szybkość, pośpiech w działaniu i nerwowość kadry pobudzały do szerokiej dyskusji i komentarzy.
Ludność miejscowa twierdziła, że w 1940 roku na wiosnę jeńcy polscy na wyspie, z pomieszczeń klasztornych zostali przeniesieni do tutejszego obozu, gdyż zarząd obozu był ten sam. Tu zostali przygotowani do dalszego przewozu... przetransportowani na północ, a następnie zatopieni w morzu w barkach. To stwierdzenie powtarzało się jako stały element wszystkich wersji dotyczących losów wojennych polskich ofiar Ostaszkowa.(...)"
Z jeziora Seliger przez rzekę Soliżarowkę, jezioro Onega, rzekę Swir i Białomorski Kanał im. Stalina, drogą wodną było połączenie z Morzem Bialym.
Częściowa ilość zidentyfikowanych żołnierzy z transportów z obozu nr 41 do Kalinina, gdzie zostali brutalnie zamordowani bez winy, bez sądu i bez wyroku - i pogrzebani w Miednoje, wynosi około 6500 osób. Więźniów z „Ostaszkowa”, oficerów wywiadu i kontrwywiadu, żandarmerii Wojskowej, NKWD uważała za szczególnie obciążonych wobec ZSRS i niebezpiecznych. Wspomnieć trzeba o eksterminacji 1400 policjantów ze Śląska, więzionych w tych obozach.
Na wolności Maria Stefanowicz opowiada:
....”jeden z naszych więźniów pojechał do konsulatu w Moskwie i postanowił zobaczyć, co pozostało z obozu. Obozu w Ostaszkowie już nie było. Pozostała tylko elektrownia i siedziba komendantury.Wokół woda i torfowiska. Zostały tylko smutne wspomnienia i żal po tych, co tam zostali na zawsze.”
Nawet czapki nie zostały, schowane ukryte i jednak znisczczone, jak niespełnione nadzieje. Jedyne co zostało, to pamięć o tych niezwykłych postaciach, które z determinacją nie chciały, by o Nich zapomnieć ...i o tej strasznej niepojetej zbrodni i jej katach...
Patrz. Google:
Policja Państwowa, Korpus Ochrony Pogranicza.Obóz NKWD Ostaszków
......zbrodnia na Morzu Białym, 1940
Przedstawila,
Halina Morhofer Wojcik
Dział Interwencji Historycznych
SPK – Hamburg, morhofer-wojcik@web.de