Unijny cyrk
przez Maria Legieć
Na największej arenie Europy, zwanej Unią Europejską odgrywają się niespotykane dotąd w jej historii „spektakle” z udziałem ważnych artystów, którzy powinni stać na straży „porządku i przejrzystości” inicjatyw podejmowanych przez ów „cyrk”.
Treść przedstawień dotycząca prania brudnych pieniędzy, przyjmowania łapówek, niezgodności z obowiązującymi Unię artykułami, między innymi art. 325 - AEUV (Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej) - przenika nieśmiało do opinii publicznej. W prasie pojawiła się nazwa dla tego zjawiska: „unijna wylęgarnia przestępstw”. Zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego (06 – 09 czerwca bieżącego roku), więc wojna między obecnymi koalicjantami w Unii będzie narastać, bo znają swoje „grzechy”. Sytuację zaognia fakt, że jeden z tych grzechów dotyczy nie kogoś mniejszego, jak stojącej na czele Komisji Europy niemieckiej polityk, członka partii CDU i Europejskiej Partii Ludowej Ursuli von der Leyen, od 1 grudnia 2019 przewodniczącej owej Komisji. Zarzuty wobec niej są tak poważne, że urosły do rangi największego przestępstwa od czasu powstania Unii Europejskiej. Chodzi o to – krótko ujmując, że firma jej męża Heiko von der Leyena otrzymała na zakup szczepionek Pfizera pieniądze z kasy KE, prowadzonej przez jego żonę. Sprawa przeniknęła do opinii publicznej po tym, jak siedmiu posłów do Parlamentu Europejskiego opublikowało list otwarty do europejskiego komisarza odpowiedzialnego za przejrzystość, w którym zwrócili się do Unii o niezwłoczne przeprowadzenie śledztwa w sprawie działalności komercyjnej Heiko von der Leyena i wskazało, że spółka Orgenesis Inc., w której Heiko von der Leyen pełni (wg. pisma Jacobin) funkcję dyrektora medycznego - otrzymała od Komisji Europejskiej całkowite finansowanie w wysokości 320 mln euro. Napisano, że Przewodnicząca Komisji Europejskiej zawarła tę miliardową umowę na szczepionki z Pfizerem za pomocą wiadomości tekstowych SMS.
Była to największa umowa komercyjna, jaką Komisja Europejska kiedykolwiek zawarła z jednym tylko podmiotem rynkowym, umowa zawarta z dyrektorem generalnym znanego na całym świecie producenta „wzmacniaczy potencji” (sic!) Albertem Bourlą. Skandal polega też na tym, że historia jego firmy pokazuje, iż należy ją zaklasyfikować jako w najlepszym razie wątpliwą, jeśli nie wręcz kryminalną. Tu trzeba nadmienić, że żadna inna firma farmaceutyczna na świecie nie była z powodu swoich praktyk biznesowych tak często upominana przez władze i sądy jak Pfizer (średnio cztery razy w roku). W ciągu 22 lat firma otrzymała dziewięćdziesiąt udokumentowanych sankcji, z których część była poprzedzona poważnymi naruszeniami prawa (i to są tylko te, które zostały wykryte). - Partner w sam raz dla przewodniczącej Komisji Europejskiej.
Przyjrzyjmy się bliżej temu spektaklowi:
Pierwszym medium, które upubliczniło tę aferę w kwietniu 2021 był New York Times, który podał do wiadomości, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i dyrektor generalny Pfizer Albert Bourla są podejrzani o dokonanie przedłużenia umowy na zakup dodatkowych dawek szczepionek – z dotychczasowej sumy 320 milionów euro - o dalszy zakup, wart 1,8 miliardów euro. Wszystko to także za pośrednictwem wiadomości tekstowych SMS.
Dziennik ten złożył 25 stycznia 2023 pozew przeciwko Komisji Europejskiej do Trybunału Europejskiego w Strassburgu o wgląd w te SMS-y. W publicznym rejestrze jest on widoczny dopiero 13 lutego 2023. Kiedy dziennikarz Alexander Fanta z portalu informacyjnego netzpolitik.org poprosił o dostęp do wymienionego pozwu, Komisja Europejska odpowiedziała, że tych SMS-ów nie „zidentyfikowała” i że nie można ich już znaleźć. Rola unijnej komisarz ds. zdrowia Stelli Kyriakides w tej sprawie – też pozostawia cień wątpliwości co do jej zaangażowania w wykrycie winnych w tej aferze. Pani Kyriakides - podkreśliła podczas przesłuchania przed Komisją ds. Koronawirusa Parlamentu Europejskiego (w styczniu 2023), że przewodnicząca Komisji von der Leyen „nie odegrała żadnej roli w negocjowaniu kontraktów na szczepionki”.
Oświadczenia Komisji Europejskiej skłoniły Europejską Rzecznik Praw Obywatelskich Emily O'Reilly do złożenia skargi w styczniu 2023 r., w której wezwała organ wykonawczy Unii do „dokładniejszego wyszukiwania odpowiednich wiadomości”.
W sumie istniały trzy umowy. Jedna z nich, z 20 maja 2021 zawiera mrożące krew w żyłach zapisy. Zwiększa ona nie tylko wolumen zakupów o 25 procent, ale także cenę: z 15,50 do 19,50 Euro za dawkę. To historycznie wyjątkowa „mega – deal”, w którym ceny jednostkowe rosną wraz ze wzrostem wolumenu zakupów. W maju 2023 Komisja Europejska podała do wiadomości, że regencjowano zmiany w umowie z 2021 i zredukowano „znacznie” ilość dawek", za co, jak donosi „Süddetsche Zeitung”, powstała opłata w wysokości 13,1 mld euro
Do tego - osiągnięto również „przedłużenie umowy do znacznie po 2023 r.” To znaczy, że zgodnie z najnowszym projektem Komisja chce zobowiązać się do zakupu (u Pfizera!) 70 milionów dawek rocznie do 2026 roku (!) w celu zorganizowania „przejścia na nowsze szczepionki”. Jednak nie mają one już być wynagradzane zgodnie z obecnym cennikiem (20 Euro za zastrzyk), lecz zgodnie z nieznanym jeszcze nowym, który przewiduje równie „dostosowaną” wyższą cenę za każdą szczepionkę „dopasowaną” do cen w przyszłości. Wszystko – z budżetu Unii Europejskiej, wszystko dla „dobra Europejczyków” – i firmy Heiko von der Leyena!
Sama szefowa Komisji Europejskiej tak się wyraziła: „Podpisana przez nas nowa umowa już obowiązuje, co jest dobrą wiadomością dla naszej długoterminowej walki na rzecz ochrony obywateli Europy przed wirusem i jego odmianami. Produkcja i dostawy dla UE do 1,8 mld. dawek są zagwarantowane. Ewentualne umowy z innymi producentami będą oparte na tym samym modelu, z korzyścią dla wszystkich.” Uwaga! - Dla „ nas” wszystkich! Wreszcie, co nie mniej ważne, a charakterystyczne dla sposobu zawierania tej umowy jest to, że odpowiedzialność producenta, a także (późniejsze) ewentualne korekty umów i klauzule wyjścia - zostały z niej w dużej mierze wykluczone! Więcej partaczenia w zawieraniu umów nie można sobie wyobrazić.
Napięcie rośnie, jeśli do tego doda się fakt, że Komisja Europejska, to znaczy pani von der Leyen, która zawsze symulowała swoje zaangażowanie na rzecz przejrzystości za pomocą ogłuszająco niesmacznych kaskad słownych - odmawia opublikowania oryginałów zawartych kontraktów! Nawet Parlament Europejski i komisja śledcza, przed którą von der Leyen mimo wezwań nie stawiała się na przesłuchania - nie widziały niczego poza kopiami, które są w interesujących miejscach zaczernione. Kategorycznie odmawia się przekazania wiadomości tekstowych SMS, które zostały wykorzystane do przygotowania umów. I w ten sposób KE – Pani von der Leyen nie tylko sprzeciwia się żądaniom wydania informacji dziennikarzom i posłom do PE, ale także żądaniom Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich, a nawet (dość) natarczywym żądaniom Europejskiego Trybunału Obrachunkowego. Europejska Rzecznik Praw Obywatelskich Emily O´Reilly mówi w tym przypadku o „obstrukcj” i uważa za wysoce „zaskakujące”, że von der Leyen nadal odmawia nawet odpowiedzi na niezliczone skargi i pozwy (w tym od New York Times).
Po tym, jak Europejski Trybunał Obrachunkowy wytknął nieprawidłowości Prokuraturze Europejskiej, 15-go października 2023 potwierdziła ona wreszcie wszczęcie śledztwa. Pozew do sądu Unii Europejskiej w Luksemburgu przeciwko Ursuli von der Leyen złożył już wcześniej, w czerwcu ubiegłego roku także 35-letni belgijski lobbysta Frédéric Baldan. Poszedł on nawet dalej: wezwał instytucje europejskie do zastosowania procedury przewidzianej w art. 17 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) w celu „mianowania nowego przewodniczącego Komisji i nowych komisarzy". Reakcji się nie doczekał. Podobnie jak bez echa pozostały próby alarmowania opinii społecznej, które płynęły od francuskiej eurodeputowanej - Michelle Rivasi. Już od roku 2017-go zabierała ona kilkakrotnie publicznie głos w tej sprawie, wyrażając opinię, że Ursula von der Leyen przekracza swoje kompetencje, nie respektuje Parlamentu Europejskiego, próbuje ukryć powiązania swoje i swojej rodziny z biznesem farmaceutycznym i że dochodzi w tej sprawie do „konfliktu interesów”. Reakcji – nie było. Nagle, na kilka dni przed wygłoszeniem na scenie unijnej wyników tych swoich opinii - dostała zawału serca. W związku z tym pewna ciekawostka: na pytanie: „kiedy Rivasi miała wygłosić w Unii Europejskiej wyniki swoich badań nt. umowy między KE a Pfizerem?” dostaje się w niemieckim Googlu taki komentarz: Niektóre wyniki wyszukiwania zostały prawdopodobnie usunięte ze względu na przepisy europejskiego prawa o ochronie danych. Symptomatyczne.
Czy przedstawienie pod tytułem „Pfizergate” na arenie unijnego cyrku dobiegło końca?
Obecnie w niemieckich mediach ani słowa na ten temat. Głównej cyrkówce włos z głowy nie spadł. Ale czy prawnicy odpuszczą? Czy wiecznie będzie ją chronić immunitet?
Polska jest pierwszym krajem, który sześć miesięcy temu poinformował, że nie chce kupować kolejnych dawek. Komisja w panice organizuje spotkanie w Warszawie, na którym informuje, że Pfizer zgodził się jedynie wydłużyć termin zakupu i straszy wytoczeniem procesu Komisji Europejskiej.
Zbacz też:
POSTĘPOWANIA W TOKU, a Urszulka dalej rozrabia
Bibliografia