Merian C. Cooper
przez Maria Legieć
„Bić się za Polskę, aby spłacić dług zaciągnięty kiedyś wobec niej przez Stany Zjednoczone.”
Merian Caldwell Copper urodził się 24 października 1893 r. w Jacksonville na Florydzie, gdy wojna uchodziła jeszcze za „męską przygodę”, a wiele miejsc na ziemi wciąż czekało na swego odkrywcę. Nic więc dziwnego, że ów potomek szacownej amerykańskiej familii młode lata spędził daleko od domu: najpierw walcząc przeciwko Niemcom, próbującym podbić Europę, potem przemierzając z kamerą słabo zbadane rejony Azji i Afryki.
Dlaczego służba Polsce była jego obowiązkiem?
11 października 1779 roku w czasie bitwy pod Savannah w wyniku odniesionych ran na rękach jego pradziadka, pułkownika Johna Coopera, zmarł generał Kazimierz Pułaski. Na pokład statku „Wasp” rannego na polu bitwy Pułaskiego przyniósł sam pradziadek Meriana. Cooper uznawał go za swojego przyjaciela. Osobiście dopilnował, aby 10 dni po śmierci Generała, kiedy statek przycumował do lądu odbył się symboliczny pogrzeb Pułaskiego. Pradziadek Meriana John Cooper, który walczył ramię w ramię z Kazimierzem Pułaskim o wolność Stanów Zjednoczonych - złożył wtedy nad ciałem polskiego generała przysięgę, że kiedyś spłaci ten honorowy dług. W rodzinie Cooperów wiadomość ta przekazywana była z pokolenia na pokolenie, a pamięć o bohaterskim Polaku, który poniósł śmierć dla Stanów Zjednoczonych –stała się testamentem dla Meriana i ukształtowała całe jego życie.
Kariera wojskowa Coopera zaczęła się w 1912 r., gdy dostał się do Akademii Marynarki Wojennej, której jednak nie ukończył. Wstąpił do Gwardii Narodowej. Podczas I wojny światowej ukończył nowojorską szkołę pilotażu, po czym zaciągnął się do Amerykańskiego Korpusu Ekspedycyjnego wysłanego na wojnę do Europy. Gdy jego samolot został zestrzelony nad Niemcami, trafił po raz pierwszy do niewoli, z której udało mu się zbiec - nie po raz ostatni.
Jego Droga do Polski, żeby „spłacić dług wdzięczności”, była skomplikowana. Po zakończeniu I wojny zalazł się w Paryżu i zgłosił się do szefa polskiej misji wojskowej generała Tadeusza Rozwadowskiego, któremu zaoferował gotowość służenia Polsce. Był lotnikiem, a oficerów tej broni bardzo brakowało, więc w porozumieniu z gen. Rozwadowskim pojechał do Warszawy, gdzie ponowił swą ofertę bezpośrednio Naczelnikowi Państwa Józefowi Piłsudskiemu, który ją przyjął niechętnie. Miał stwierdzić że „najemników nie potrzebujemy”. Jednak, po krótkim wahaniu, po wypowiedzeniu przez Coopera słynnych słów, że: „Gen. Pułaski oddał życie za mój kraj, dlatego moją służbę Polsce, gdy ta walczy o wolność, rodzina moja traktuje jako obowiązek”- przekonał Marszałka. Wyraził on zgodę na zwerbowanie kilku doświadczonych lotników amerykańskich. Z majorem Cedrikiem Fauntleroyem, którego Cooper namówił do swojej idei zebrano więc dalszych lotników, gotowych do służby w Polsce. W ten sposób w połowie września 1919 r. przybyła z Francji do Polski grupa ośmiu pilotów. Cooper został zastępcą dowódcy eskadry Cedrica Fauntleroya. W godle eskadry była flaga USA, kosy ustawione na sztorc i rogatywka. Przyjęło się nazywać tę eskadrę: „Eskadra Kościuszkowska”. Cooper dowodził jedną z jej dwóch grup o nazwie „Pułaski”. Major Fauntleroy tak pisał w liście do ojca Meriana o dowódcy grupy „Pułaski”: „Merian wydaje się niestrudzony i nieustraszony. Im bardziej zaciekła walka, tym bardziej mu się podoba.”
W czasie, gdy Merian z Eskadrą Cedrica Fauntleroya przybył do Polski, na froncie zachodnim w Compiègne podpisano rozejm. Działania wojenne zakończyły się w Belgii, Francji, we Włoszech. Natomiast na całym obszarze Europy Środkowo-Wschodniej rozpoczęły się konflikty narodów i państw, które powstały po rozpadzie imperium rosyjskiego, austro-węgierskiego, tureckiego i pruskiego. Nastał rok 1920. U progu Rzeczpospolitej stoi ogromna armia sowiecka. Początkowo odnosi zwycięstwa na wszystkich odcinkach frontu. Głównodowodzący odcinka Frontu Zachodniego, zwany sowieckim Bonaparte – Michaił Tuchaczewski ogłasza: „Po trupie białej Polski do serca Europy!”. Walka polskich oddziałów pod wodzą Józefa Piłsudskiego z bolszewikami trwa. Eskadra Fauntleroya i lotnik Merian Cooper uczestniczą w tych działaniach zbrojnych, walcząc z I Armią Konną S. Budionnego. Jeden z polskich dowódców piechoty tak się wyraził o lotnikach amerykańskich: „(...) pomimo wycieńczenia, walczą jak opętani. Służbę wywiadowczą pełnią świetnie. Ostatnio, podczas ataku naszej dywizji na nieprzyjaciela ich dowódca zaatakował nieprzyjaciela od tyłu i ogniem z kulomiotów prażył w łby bolszewików. Bez pomocy amerykańskich lotników dawno by nas diabli wzięli!” Nieustraszony Cooper zostaje zestrzelony przez bolszewików i trafia do niewoli, z której po roku wraz z dwoma Polakami (kapitanem Zalewskim i porucznikiem Sokołowskim) udaje mu się uciec.
W śniegu po kolana, podczas zimy 1921 roku, piechotą, pokonując 800 kilometrów - dostaje się na Łotwę. Po ucieczce z niewoli za swoje bohaterstwo i bezwarunkowe oddanie sprawie polskiej zostaje przez Józefa Piłsudskiego odznaczony Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari. Gdy odbierał odznaczenie od marszałka Piłsudskiego (1921), miał wyrazić takie słowa: „Rumieniec wyszedł nam na twarze, bo czuliśmy, że nie zawiedliśmy, że przysłużyliśmy się może choć troszkę Polsce”! Amerykanie przyznali mu Krzyż Distinguished Service, którego nie przyjął ze względów honorowych.
Po zakończeniu I Wojny Cooper powrócił do Stanów Zjednoczonych, gdzie pracował jako dziennikarz. Jednocześnie z zamiłowania podróżował po mało uczęszczanych miejscach świata. Stał się dokumentalistą i producentem filmowym w Hollywood. Nakręcił dokumentalne filmy z podróży do Turcji i Azji Wschodniej, napisał scenariusz i stał się współreżyserem (także aktorem, pilotującym samolot atakujący wielką małpę!) filmu King Kong (1933), który odniósł ogromny sukces. W 1952 r. dostał za to Oscara.
W latach międzywojennych Merian Cooper utrzymywał związki z Polską i Polakami. W 1922 r. opublikował w Chicago wspomnienia „Faunt-le-Roy i jego eskadra w Polsce. Dzieje Eskadry Kościuszki”. W 1937 został członkiem Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, działał w placówce nr 100 Lotnej i patronował akcjom zbierania funduszy na Fundusz Inwalidzki im. I.J. Paderewskiego.
Po uderzeniu Niemiec na Polskę w 1939 r. zorganizował koncert charytatywny, z którego dochód przeznaczony był na pomoc Polsce. W czasie wojny opiekował się Polakami przebywającymi na terenie USA oraz spotykał się z polskimi władzami. Będąc w Anglii nawiązał również kontakty z polskim Dywizjonem 303, który kontynuował tradycje Eskadry Kościuszkowskiej. Po wojnie utrzymywał natomiast kontakty z polskimi lotnikami, którzy wyemigrowali do USA.
Walka amerykańskich lotników, w tym Meriana Coopera w obronie Polski przeciwko Armii Czerwonej łączy Polskę i Amerykę w walce o wolność narodów. Do losów tej „jednej z 18 najbardziej przełomowych bitew w historii świata (słowa brytyjskiego polityka Edgara D’Abernona) – bo uratowała (wtedy!) Europę przed bolszewizmem,” przyczynił się także prawnuk amerykańskiego pułkownika Johna Coopera – Merian Caldwell Cooper, bohater tego tekstu!
Ten bohaterski Amerykanin z Polską w sercu został w 1966 roku uhonorowany za zasługi dla Polski przez Rząd Polski na emigracji Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczem.
Zmarł 21 kwietnia 1973 r. w San Diego w Kalifornii. Pod koniec życia pisał w swojej biografii: „Kiedy siedzę jako cywil w moim pokoju w Ameryce, myślę o tych dniach, kiedy to fruwaliśmy pod sztandarem Orła Białego - i mówię tak samo, jak każdy z moich kolegów-oficerów: Dobrze było walczyć za Polskę!”
Jeszcze jeden cudzoziemiec, którego hasłem było: „Viva Polonia!”
Polska nie zapomina o swoich bohaterach! Co roku, 30 maja na cmentarzu Orląt Lwowskich odbywają się (odbywały się?) uroczystości ku czci amerykańskich lotników. We Lwowie ufundowano pomnik, który o nich przypomina. Jedna ulic warszawskiej dzielnicy Bemowo została w 2008 r. nazwana imieniem Coopera, a w Rzeszowie 2018 r. rondo w centrum miasta. Jego wizerunek widnieje na stateczniku pionowym myśliwca MiG-29 - nr taktyczny 105 z 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim. Wizerunek został naniesiony w ramach projektu „Kosynierzy Warszawy” zorganizowanego przez Fundację Historyczną Lotnictwa Polskiego. W 2010 r. ukazała się biografia autorstwa Marca Cotty Vaza „Szalone życie Meriana Coopera” (Wydawnictwo Literackie 2010), zaś Andrzej Bartkowiak przygotowuje film o Merianie Cooperze.
Ps.
W USA od wielu lat trwają prace nad projektem ekranizacji opowieści o losach amerykańskich lotników z 7. Eskadry Myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki. Inicjatorem przedsięwzięcia przypominającego o Merianie Cooperze i jego kolegach z eskadry jest Foundation to Illuminate America's Heroes. Jej współzałożyciel, a zarazem prezes posiadającej prawa do produkcji filmu Genesis Productions Company LLC William "Bill" - pan Ciosek, powiedział PAP, że „Bitwa warszawska łączy Polskę i Amerykę w walce o wolność i chwałę dzięki heroicznemu zaangażowaniu Meriana Coopera i jego kolegów – ochotników, amerykańskich pilotów myśliwców, którzy przybyli z pomocą Polsce w potrzebie, pomóc Polsce pokonać bolszewików i częściowo spłacić amerykański dług wojny o niepodległość wobec wielkich polskich bohaterów Kościuszki i Pułaskiego, którzy dobrowolnie ryzykowali życie, walcząc o wolność w wojnie o niepodległość Ameryki.”
Gwiazda na Hollywood Walk of Fame - z błędem w imieniu – Mariam zamiast Merian. (Jak widać, pomyłki zdarzają się wszędzie...)