Królu Sobieski wróć!
przez Maria Legieć
„König Sobieski, komm zurück !” te słowa wypowiedział w roku 2015 jeden z moich znajomych, Joachim Toma, rodowity Niemiec, który z dezaprobatą patrzył wtedy w 2015 na ulice Moguncji, (w której żył), zapełniające się tabunami przybyszów o innej karnacji, innej kulturze, innej religii; zaproszonych do Niemiec, zaproszonych do Europy - przez rządzącą wówczas niemiecką kanclerz Angelę Merkel. Na widok kobiet w burkach, czarnych abajach, w czadorach lub chustach, brodatych mężczyzn z „czarnymi oczami” – niejeden z nas musiał zadać sobie pytanie: „jak będzie się ten obcy element zachowywać u nas, w Europie?” Pytanie uzasadnione, którego niestety nie postawiła sobie kanclerz RFN, otwierając drzwi na ich przyjęcie w pamiętnym roku 2015. A na temat, jak ten element będzie się zachowywać – można znaleźć takie jej expose, wygłoszone w marcu 2018 roku na posiedzeniu Bundestagu: „Wraz z 4,5 mln mieszkających u nas muzułmanów - ich religia, islam, stała się częścią Niemiec”. Islam jest częścią Niemiec!
I stał się – czymś więcej niż tylko „częścią”. Był 07 października 2023, Hamas dokonał ataku terrorystycznego na Izrael - na ulicach Niemiec odbyło się 450 pro palestyńskich demonstracji (m.in. tych wyżej wymienionych „przybyszów”), które potępiały Izrael i popierały głośno Hamas. Deutsche Welle” opierając się na danych Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji , podała do wiadomości, że Hamas liczy w Niemczech prawie 500 „bojowo” nastawionych zwolenników. Kanclerz Olaf Scholz wydał po tych manifestacjach zakaz działalności organizacji Hamasu, zakazane zostało także inne groźne stowarzyszanie „Samidoun”, którego zwolennicy i członkowie tłumnie świętowali na ulicach Niemiec brutalne akty terroru w dniu wybuchu wojny w Izraelu.
Islamiści w Niemczech jednak nie pozwolą sobie niczego zakazywać! Nowe, jeszcze sprawniejsze i osiągające większe poparcie mieszkających w RFN przede wszystkim młodych mężczyzn - tych „o innej karnacji, kulturze i religii”, jest obecnie forum działające na TikToku pod nazwą „Muslim Interaktiv”, które sięga po nieznane wcześniej metody docierania do młodych ludzi.
Szerokim echem odbiła się kwietniowa demonstracja na ulicach Hamburga, podczas której wzywano do utworzenia w Niemczech kalifatu. Skandujący „Bóg jest wielki” demonstranci mieli ze sobą transparenty z napisami "Kalifat jest rozwiązaniem" i "Niemcy są dyktaturą wartości"
Muzułmańska grupa „Muslim Interactiv” założona w Hamburgu 2020 roku, została zaklasyfikowana jako ekstremistyczna. Jest ona częścią organizacji Hizb ut-Tahrir - HuT, która za jedyną właściwą formę społeczno-polityczną uznaje wszechświatowy kalifat, wszystkie inne formy państwowości z demokracją włącznie są w opinii HuT niedopuszczalne. Jest on oparty na islamie i na prawie szariatu. HuT został zakazany w 2003 r. za popieranie przemocy i wzywanie do zabijania Żydów. Andreas Jacobs, szef Departamentu Spójności Społecznej w Fundacji Konrada Adenauera tak się o nim wypowiedział w Deutsche Welle: „Mówiąc neutralnie, jest to rewolucyjny ruch polityczny, który dąży do fundamentalnej reorganizacji stosunków władzy, nie tylko w świecie islamu, ale na całym świecie”. W internetowym magazynie t-online znalazłam, że pewien nauczyciel anonimowo donosi o tym, iż czołowe postacie w Muslim Interaktiv są celebrowane jak gwiazdy pop, a jego uczniowie chcą iść na demonstrację tylko po to, by spotkać tam swoich „bohaterów”. Językiem tego forum jest język niemiecki! Kiedy 27 kwietnia islamiści demonstrowali w Hamburgu, wzywając do utworzenia kalifatu, w Niemczech wybuchło wielkie oburzenie. Gdy zaś Muslim Interactiv w liczbie 2.300 uczestników 11 maja wyszedł znowu na ulice, pojawiły się nawet wezwania do wprowadzenia zakazu tego typu zgromadzeń. Uczestnicy nieśli antyzachodnie i antydemokratyczne transparenty z napisami: „Zachodnie media i politycy to duchowi podpalacze”, „Przyszłość należy do Koranu”, „Kalifat jest rozwiązaniem”. Skandowano też „Allahu Akbar” (Allah jest wielki). W osobnej, oddzielonej od mężczyzn demonstracji wzięły też udział muzułmańskie kobiety, część z nich przyprowadziła nawet dzieci, a uczestnicy, w większości mężczyźni, trzymali białe transparenty z napisami „ocenzurowano" i „zakazano". Ponadto powiewała duża liczba czarnych flag bez żadnych napisów. Organizatorzy – islamiści – poinstruowali swoich demonstrantów, aby nie dali się sprowokować i nie rozmawiali z prasą
Policja w Hamburgu wprowadziła surowe przepisy dotyczące demonstracji tego ugrupowania.
Demonstracja ta poruszyła opinię niemiecką w kwestii potencjału islamu dla burzenia porządku społecznego i wzbudziła krytykę wobec polityków zasiadających w hamburskim ratuszu. W wydawanej w Niemczech żydowskiej gazecie „Jüdische Allgemeine” napisano: „Koniec wymówek! Hamburg ma problem z islamizmem. (...) Instytut Badań Kryminologicznych Dolnej Saksonii (KFN) stwierdził, że około połowa muzułmańskich studentów popiera islamską teokrację, a dla dwóch trzecich Koran ma pierwszeństwo przed ustawą zasadniczą. Niemcy maja więc problem z islamizmem”.
Tu jest zachodzi pytanie „dlaczego Hamburg ?” W całych Niemczech żyje w sumie 75.000 do 225.000 Palestyńczyków (dokładna liczba nie jest znana). Liczba muzułmanów to ponad 3 miliony, niemieckie obywatelstwo posiada 1,8 miliona z nich (należą tu nie tylko Palestyńczycy). W samym Hamburgu żyje około 1.585 Palestyńczyków. Liczba nie tak wielka, ale ich charakter zdecydowanie nadaje ton islamowi w całym kraju.
Duży wpływ na nastroje wśród muzułmanów w Hamburgu ma istniejące tam od roku 1953 r. Centrum Islamu, którego obecny kierownik pochodzi z Iranu. Tam wygłaszane są w piątki kazania przeciwko wolnemu społeczeństwu, przeciwko pluralizmowi, rzekomym niewierzącym, równym prawom dla mężczyzn i kobiet oraz przeciw Żydom. Centrum to reprezentuje islam szyicki, występuje pod nazwą „Błękitny meczet” i stoi od 1993 roku pod obserwacją Urzędu Ochrony Konstytucji w Hamburgu a w 2017 r. zostało uznane za „”instrument irańskiego przywództwa państwowego”. I tu może tkwić odpowiedź na pytanie, dlaczego właśnie Hamburg jest obecnie centrum działań islamistów żyjących w Niemczech.
Wygląda na to, że rację miał żydowski dziennikarz z „Jüdische Allgemeine”, iż „Niemcy mają problem z islamizmem”. Bo obserwując podejście polityków do tego tematu trzeba nadmienić, że jak dotąd jedyny czytelny i stanowczy krok wyszedł ze strony kanclerza Scholza (co jest dla niego nietypowe), który po październikowych manifestacjach organizacji Hamas i Samidoun wydał 02 listopada 2023 roku zakaz działalności tych grup na terenie RFN.
Mimo, że po kwietniowej demonstracji zorganizowanej przez islamistów w Hamburgu, wzywających do ustanowienia kalifatu coraz głośniejsze stają się ze strony społeczeństwa apele o wyciągnięcie konsekwencji, reakcje kół rządowych charakteryzują się opieszałością, bezradnością, brakiem zdecydowania i skłonnościami do „przedyskutowania problemu” . Partie rządzące w tym kraju - „odbijają piłeczkę”...
Przykłady:
Według polityka CDU/CSU Christopha de Vriesa: „każdy, kto publicznie wzywa do utworzenia kalifatu w Niemczech, powinien być w przyszłości karany” – to jest „oczywista oczywistość” , …tyle, że z niej nic nie wynika.
Co prawda Federalna Minister Spraw Wewnętrznych Nancy Faeser z SPD powiedziała, że należy podjąć „natychmiastowe i surowe działania, jeśli demonstracje będą doprowadzać do agresywnych wezwań do kalifatu w Niemczech lub podżegania przeciwko Żydom (jak się okazało, islamiści - organizatorzy majowego protestu w Hamburgu wiedzieli już o tym i zrezygnowali z tych „podżegających” form), ale do tej pory nie podjęto żadnych konkretnych kroków. Na etapie „dyskusji” pozostają dalsze wystąpienia przedstawicieli kół rządzących RFN. Pewien hamburski poseł do Bundestagu powiedział Niemieckiej Agencji Prasowej, że „potrzebny jest ponadpartyjny sojusz, aby zapewnić, że takie demonstracje nie będą tolerowane”. Wiceprzewodniczący grupy parlamentarnej SPD w Bundestagu, Dirk Wiese, idzie jeszcze dalej, obnażając bezsilność organów państwowych wobec muzułmańskich nawoływań. Powiedział on RND (Redaktionsnetzwerk Deutschland): „Żądanie uczynienia z nawoływania do kalifatu przestępstwa kryminalnego brzmi dosadnie, ale po bliższym przyjrzeniu się nie jest niczym więcej i pokazuje całkowitą bezradność CDU/CSU”. Prezydent Nadrenii Północnej-Westfalii Henrik Wüst z CDU powiedział magazynowi "Stern", że „wezwania do ustanowienia kalifatu w Niemczech, nienawiść i agitacja na ulicach są absolutnie nie do przyjęcia. Ale to Federalna Minister Spraw Wewnętrznych (z SPD) powinna wreszcie zakazać działalności organizacji stojących za takimi fantazjami o kalifacie”, zaś Prezydent Hesji (Boris Rhein - CDU) zwraca uwagę, że „organy regulacyjne podają zbyt słabe powody wprowadzenia zakazów (dot. organizowania manifestacji)” oraz, że „policja zawsze potrzebuje wsparcia polityków". Z jego wypowiedzi, że: „Należy zapewnić odpowiedzialnym władzom najlepszy możliwy personel i wiedzę specjalistyczną, aby móc podejmować działania przeciwko takim islamistycznym demonstracjom” - może wynikać, że upłynie jeszcze sporo czasu, zanim Berlin upora się skutecznie z coraz bardziej nasilającymi się wołaniami muzułmanów o wprowadzenie w Niemczech kalifatu.
Źródła:
- Ruf nach einem Kalifat in Deutschland: FDP und SPD gegen Bestrafung (rnd.de)
- https://www.rnd.de/politik/islamisten-demo-heute-in-hamburg-faeser-warnt-islamisten-TDPV42UKVBKPZGYBHGXKM3CRLY.html
- Jens Spahn sieht Bedrohung in „reaktionärem Islam“ (rnd.de)
- Islamisten wollen Kalifat in Deutschland errichten: Was ist das eigentlich und was bedeutet der Begriff? | Brisant.de
- Zwołują się na TikToku. Islamiści wyszli na ulice w Niemczech - WP Wiadomości
- Angela Merkel: Islam jest częścią Niemiec (dorzeczy.pl)
- Faeser droht Islamisten mit aller Härte des Strafrechts | tagesschau.de