Demokracja na kartkę

przez Helen Lewis

Ryszard Toczek
 
Rocznica „wyborów” do Sejmu PRL X kadencji i Senatu PRL I kadencji jest obchodzona jako Święto Wolności i Solidarności. Dzień 4 czerwca 1989 r. pamiętam jako dzień należący do wolontariuszy. Byli wszędzie: w gdyńskim sztabie Komitetu Wyborczego „S” w Gdyni przy ul. Czołgistów, przed lokalami wyborczymi i w samych lokalach.
 
Uczestniczyłem w kampanii wyborczej jako mąż zaufania (jeden z 120 tys. w Polsce) kandydata „S” na posła z puli bezpartyjnej (z mandatu 91) – Czesława Nowaka. Jesteśmy przyjaciółmi od czasu stanu wojennego, więc Czesław poprosił mnie, gdynianina o pomoc w przygotowaniu jego kampanii wyborczej i o udział, jako obserwatora w pracy komisji wyborczych okręgu gdyńskiego (nr 22).
 
Jako gdańszczanin, działacz NSZZ „S” w Zarządzie Portu Gdańsk (przed aresztowaniem na początku stanu wojennego) Czesław mógł czuć się w Gdyni mniej komfortowo. Perspektywa wyborów i to już na początku czerwca, była dla NSZZ „S”,  wciąż zdelegalizowanej – ogromnym wyzwaniem.
 
Czy sprostamy ? Maszynka do głosowania w PRL zawsze zapewniała niemal 100 % poparcie dla reżimu. Czy „Solidarność”, ścigana i niszczona przez ponad 7 lat, pozbawiona majątku, lokali, struktur, prasy… - będzie, jak w 1980 r. kijem włożonym w tryby reżimu ? A jeżeli nie damy rady ?
Władza miała wszystko: zasoby, doświadczenie, aparat administracyjny totalitarnego państwa. Wybory czy referenda mogli ogłaszać co miesiąc.
 
W gorączkowych przygotowaniach do wyborów pojawiło się  tysiące wolontariuszy i możliwe było zgłoszenie kandydatów we wszystkich okręgach do głosowania. Uczestniczyłem w zbieraniu podpisów od co najmniej 3 tys. wyborców – gdynian. Liczba popierających kandydaturę Cz. Nowaka wielokrotnie przewyższała wymagane minimum. Było to pozytywne zaskoczenie, gdyż Gdynia nie była tak oporna wobec komuny jak Gdańsk. Przygotowywaliśmy program spotkań wyborczych, akcje plakatowania miasta, przekazywania mieszkańcom materiałów o kandydacie. Obserwowałem pracę komisji wyborczej w lokalu przy ul. Śląskiej. Chyba nikt z członków komisji czy mężów zaufania nie przeżywał podobnych emocji wcześniej.
 
Dotychczas o wynikach wyborów decydowali ci, co liczyli głosy.
Masowy udział wolontariuszy w przygotowaniu wyborów, kampanii wyborczej i wyborach – strzegących urn wyborczych i patrzący na ręce komisji liczącej karty do głosowania uniemożliwił powtórkę z wcześniejszych głosowań – fałszowanie wyników i frekwencji. Niewątpliwie takie próby były – stwierdziłem jedną z nich, zgłaszając ten fakt przewodniczącemu Miejskiej Komisji Wyborczej – Tadeuszowi Biernackiemu.
 
Jest oczywiste, że taka obywatelska postawa wolontariuszy zdecydowała o skuteczności głosów na kandydatów „S” do Sejmu i Senatu.
 
Wybory ujawniły wszystkich kandydatów. Nie interesowaliśmy się kandydatami na posłów z listy władzy – mieli swoją pulę miejsc w Sejmie. Ważniejsze były kandydatury na senatorów – poza naszymi kandydatami: ś. p. Lechem Kaczyńskim i Bogdanem Lisem zgłoszono tylko 4 kandydatów: Jerzego Jędykiewicza, prof. Jerzego Kołodziejskiego, Jerzego Budzisza i Józefa Mika.
 
Jeszcze ważniejsza była jednak konkurencja - kandydatury do Sejmu z „naszej” puli – bezpartyjnej.
Największą konkurencję miał Czesław Nowak. O mandat 91 z puli „bezpartyjnej” ubiegało się czterech kandydatów, w tym dobrze znani w Gdyni: Małgorzata Niepokólczycka, Janusz Leksztoń i lek. med. Janusz Sokołowski.
 
Przy Okrągłym Stole zasiadło 56 stołujących, a wśród nich 20 z „Solidarności” – formalnie nielegalnej i otwarcie opozycyjnej. Jednak uzgodnienie dotyczące reglamentowanych wyborów (dla strony społecznej 35 % miejsc w Sejmie a dla nie-społecznej – reszta) niczego „Solidarności” nie gwarantowało. Jaruzelski i Kiszczak ani przez moment nie postrzegali „Solidarności” jako partnera. Robili wszystko, aby pula 35 % mandatów przypadła „bezpartyjnym”, ale bezpiecznym dla reżimu.
 
Władze utrwalały przekaz, że to one są inicjatorem pozytywnych przeobrażeń w kraju i  współtworzą szeroką koalicję: PZPR, ZSL, SD, Stowarzyszenie PAX, Unia Chrześcijańsko-Społeczna, Polski Związek Katolicko-Społeczny - dla rozwoju kraju) – podczas gdy opozycja („S”) jest z natury destrukcyjna, tylko przeszkadza. Niemal codziennie społeczeństwo otrzymywało komunikaty, że opozycja otrzymuje hojne subwencje z Zachodu, a „Wolna Europa” i inne rozgłośnie a także prasa na Zachodzie prowadzą intensywną propagandę na rzecz „S”. W prasie pojawiały się wypowiedzi oburzonych na tak jawną ingerencję a także listy otwarte „autorytetów”, najczęściej mundurowych.
 
Okrągły Stół nie ustalił zasad dostępu poszczególnych komitetów wyborczych do mediów publicznych. W rezultacie, władze i instytucje publiczne (lokale publiczne) a także cały system masowej komunikacji – prasa, radio, telewizja, istniały tylko dla kandydatów strony rządowej i bezpartyjnych – „bezpiecznych”.
 
Władze zwlekały też z udostępnianiem lokali dla struktur regionalnych i lokalnych „S” – co również miało mieć wpływ na skuteczność przygotowania i zgłoszenia kandydatów do Sejmu i Senatu. Kandydaci „S” nie mogli liczyć na spotkania z wyborcami w lokalach instytucji publicznych.
 
Kandydaci strony rządowej (a nawet bezpartyjni – bezpieczni) korzystali bez ograniczeń z sal partyjnych komitetów i lokali, sal konferencyjnych spółdzielni mieszkaniowych, uczelni czy klubów sportowych.
Organizowano spektakularne wiece i spotkania przedwyborcze w miejscach publicznych – dla przyćmienia dość ascetycznej kampanii wyborczej „S”. Przykładowo, kandydat na posła (?) admirał Piotr Kołodziejczyk - Dowódca Marynarki Wojennej – organizował spotkania z wyborcami występując wspólnie z kandydatem bezpartyjnym – Januszem Leksztoniem. Spotkania odbywały się a pokładzie ORP „Błyskawica” czy na Placu Grunwaldzkim (z udziałem zespołów artystycznych „Flotylla” i „Poldans”), pokazami sztucznych ogni itp. atrakcjami). Małgorzata Niepokólczycka korzystała z gościnności Komitetu Miejskiego PZPR.
 
Prasa codzienna informowała o spotkaniach konkurentów naszych kandydatów. W relacjach dziennikarskich z tych spotkań czy z „dyżurów redakcyjnych” kandydatów strony rządowej przy telefonie - przekaz był jeden: oni mają argumenty! Ich program jest dobry ! Kandydat zna problemy wyborców i wie jak je rozwiązać!
Sytuacja zmieniła się nieco 8 maja 1989 r. - ukazał się pierwszy numer „Gazety Wyborczej” . Była tak samo sprawnie zorganizowana jak wybory naszych kandydatów. Większość dziennikarzy znaliśmy z podziemnego „Tygodnika Mazowsze”, więc byli dla nas wiarygodni. „GW” publikowała wiele praktycznych wskazówek - instrukcji dla sztabów wyborczych, wolontariuszy i mężów zaufania, jak przygotować się do wyborów i uchronić je przed sfałszowaniem (wszystkie głosowania i referenda organizowane w PRL począwszy od  słynnego referendum „3XTAK” – były sfałszowane).
 
W Gdyni ponownie rozwinął się „drugi obieg” biuletynów, plakatów czy ulotek „Solidarności”, już przywróconej do życia. Oprócz tych, które popierały kandydatów „S” (wyróżnić trzeba pracowitość i poświęcenie Szymona Pawlickiego, drukarza – amatora a jednocześnie charyzmatycznego trybuna na wiecach i zebraniach przedwyborczych) nie brakowało druków „Solidarności Walczącej” w Gdyni – Romana Zwiercana i Marka Czachora, wzywających do bojkotu wyborów, nie gwarantujących końca PRL. Środowisk przeciwnych wchodzeniu „S” w układy z Jaruzelskim i Kiszczakiem – na tak złych warunkach – było więcej.
 
Wobec niedostępności lokali publicznych dla kandydatów „S”, ich spotkania z wyborcami odbywały się na otwartej przestrzeni, w tym na Placu Grunwaldzkim oraz w zawsze gościnnych kościołach: (gł. NSPJ – z pomocą ś.p. ks. Hilarego Jastaka, OO Franciszkanów czy „Stella Maris” – o. Edwarda Ryby).
 
Prawie zawsze były też wystąpienia przedstawicieli władz „S” w tym Lecha Wałęsy oraz bardów „S” – w tym Antoniego Filipkowskiego – wykonawcy patriotycznych pieśni gł. z okresu stanu wojennego.
Organizowano też promocyjne rajdy samochodowe „S” – w jednym z nich uczestniczyłem z Mieczysławem Kołakowskim (przyszły wiceprzewodniczący Gdyńskiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”. Były też  inne imprezy z tłumami uczestników, którym przekazywano ulotki o kandydatach, programie „S” czy wyjaśnienia, jak głosować, aby nie zmarnować głosu.
 
Tuż przed wyborami uzgodniliśmy (zgodnie z instrukcją opublikowaną w „Gazecie Wyborczej” 01.06.1989), że wyniki głosowania z poszczególnych obwodów wyborczych będą zbierane przez mężów zaufania i przekazywane do siedziby biura wyborczego przy ul. Czołgistów (z nieodżałowanym szefem biura – ś.p. Wiesławem Sujkowskim), celem dodatkowej weryfikacji wyników głosowania.
 
Tym niemniej, Państwowa Komisja Wyborcza zgłosiła stanowczy sprzeciw wobec takiego ustalenia, „naruszającego dobre obyczaje”. Najwyraźniej dobrym obyczajem było przymykanie oczu na to, co się dzieje z głosami po zamknięciu lokalu wyborczego.
 
Im bliżej było do wyborów byliśmy coraz bardziej spokojni o ich wynik, pomimo wręcz egzotycznych wystąpień konkurentów naszych kandydatów, nagle zadeklarowanych rzeczników demokracji i porozumienia. Przypisywano sobie czystość rąk i intencji. Wskazywano na siebie jako inicjatorów reform.
Kogo chcieli oszukać?
W roku poprzedzającym wybory Polskę ogarniały strajki i demonstracje uliczne. Z dniem 1 lutego 1988 r. wprowadzono drastyczną podwyżkę cen a wywołane nią strajki w stoczni Lenina czy w hucie Lenina brutalnie spacyfikowano.
W 1988 r. Produkt Krajowy Brutto przypadający na mieszkańca Polski był niemal taki sam, jak w 1980 r., oceniony wówczas jako nieakceptowalny. Społeczeństwo stanęło przed ścianą.
 
1 maja 1988 r. odbyło się wiele niezależnych pochodów-demonstracji. Następnego dnia stanęła Stocznia Lenina – a wkrótce solidarnie, wyższe uczelnie Trójmiasta. Strajki te zostały spacyfikowane ale wznowiono je w lipcu i sierpniu - już w całym kraju (w tym ponownie w Stoczni Lenina). Władze (gen. Cz. Kiszczak) znowu wysłały do strajkujących ZOMO a społeczeństwu zagroziły użyciem wojska i wprowadzeniem godziny milicyjnej. Jednak doświadczenie stanu wojennego i odbudowa struktury podziemnej „S” w tym „Solidarności Walczącej” wzmogły opór.
 
Pod koniec sierpnia 1988 r. władza spuściła z tonu, proponując okrągły stół.
 
Dotarło do nich, że przegrali. Koniec PRL -u przypadł na fatalną dla W. Jaruzelskiego konstelację w świecie zewnętrznym.
Gwarantem PRL zawsze był Kreml. Początek dekady lat osiemdziesiątych i stanu wojennego należały – w ZSRR i w PRL - do komunistycznego betonu. Dość wiarygodnymi były straszaki o możliwej „bratniej, internacjonalistycznej pomocy”. Od 1985 r. lokatorem Kremla był jednak Michaił Gorbaczow – uśmiechnięta twarz - ikona Przebudowy i jawności (pierestrojka, głasnost) – nowych sposobów rozwiązywania problemów gospodarczych ZSRR. Po dotkliwej interwencji w Afganistanie, ZSRR lizał rany i nie wdawał się w wewnętrzne sprawy w Polsce. Na szczęście, wewnętrzne sprawy w Polsce interesowały przywódców Zachodu, przede wszystkim prezydenta USA Ronalda Reagana, ortodoksyjnego antykomunisty, inicjatora międzynarodowych, dotkliwych sankcji, gł. gospodarczych wobec ZSRR i PRL.
 
Nie do przecenienia była też „ingerencja” papieża-Polaka św. Jana Pawła II. Jego pielgrzymka i kazania w Gdyni, Gdańsku i na Westerplatte w 1987 r. były przeciwieństwem tego, co Narodowi miał do zaoferowania Jaruzelski. Głos papieża był wyraźny i donośny: suwerenem jest Naród ergo - reżim Jaruzelskiego nie ma legitymacji do reprezentowania Narodu.
Czy nie przyszedł czas strachu?
 
Legitymizacja reżimu mogła nastąpić tylko w wyniku parlamentarnej koegzystencji władzy z fasadową (35% a więc bezpieczną) opozycją. Cel ten stał się głównym ustaleniem Okrągłego Stołu – pluralizm polityczny ale reglamentowany dla utrzymania władzy przez PZPR. Dodatkowym gwarantem utrzymania status quo była instytucja Prezydenta PRL – skrojona dla W. Jaruzelskiego.
 
Termin wyborów do Sejmu PRL X kadencji, przypadał dopiero w październiku 1990 r., a do tego czasu kryzys gospodarczy, którego symbolem był stale rozbudowywany system kartkowy,  doprowadziłby do kryzysu politycznego – nie do opanowania tradycyjnymi metodami (ZOMO). Władzy zależało na czasie – im szybciej odbędą się wybory, tym słabiej przygotowana będzie opozycja. O wynik wyborów 35 kandydatów – elity reżimu -  z listy krajowej nikt się nie martwił – Lista krajowa w wyborach w 1985 r. przeszła z wynikiem 97 % (Jaruzelski, Kiszczak, Siwicki, Jabłoński i in.).
 
W dniu 4 czerwca 1989 r., przy frekwencji ok. 62 %, mandat posła na Sejm PRL X kadencji otrzymało 165 kandydatów z 35% puli bezpartyjnej – ale „S”. Na mandat poselski nr 91 w Gdyni głosowało 149.445 wyborców. Czesław Nowak otrzymał 93.872 głosy (62,8%).
 
Jednocześnie, wybrano 99 senatorów do Senatu PRL I kadencji. Zwracało uwagę bardzo wysokie poparcie dla kandydatów „S” do Senatu z obwodów zagranicznych i z polskich statków morskich będących w podróży – niemal 100%.
W naszym sztabie wyborczym sumowaliśmy wyniki głosowania przynoszone przez członków komisji wyborczych spoza koalicji oraz przysyłane dalekopisem. Wszystkich ogarniało szczęście i duma. Wynik wyborów, tak reglamentowanych i prowadzonych nieuczciwie przez stronę rządową nie oznaczał wygranej 35% składu Sejmu. Oznaczał 100 % klęski PZPR i jej satelitów.  Uważaliśmy, że wybory były referendum odrzucającym PRL!
 
Mogliśmy sobie wyobrazić nastroje w obozie władzy. Przecież miało być tak jak było i zawsze dobrze!
Zderzenie pychy i wiary w cud nad urną z rzeczywistością stworzyły sytuację, że 4 czerwca 1989 r. nie wybrano konstytucyjnej liczby 460 posłów. Zgodnie z ordynacją wyborczą, dla tych, którzy nie przekroczyli wymaganego progu połowy ważnych głosów ale otrzymali największą liczbę głosów, przeprowadza się ponowne głosowanie.
 
Nie mogło więc dojść do ukonstytuowania się Sejmu i Senatu w Zgromadzenie Narodowe, które zgodnie z ustaleniami Okrągłego Stołu miało wybrać W. Jaruzelskiego na Prezydenta PRL (wg oświadczenia J. Urbana złożonego w dniu 07.06.89).
Sam zainteresowany, jako Przewodniczący Rady Państwa PRL znalazł lekarstwo. Apteka była pewna – z niej pochodził lek na problem „Solidarności” w 1981 r.  - dekret Rady Państwa o stanie wojennym. Rada Państwa wydała więc dekret zmieniający prawo wyborcze w okresie trwania wyborów oraz ustawy o obowiązkach i prawach posłów na Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w okresie poprzedzającym pierwsze posiedzenie Sejmu. Ogłoszono drugą turę wyborów do Sejmu i Senatu na dzień 18 czerwca 1989 r.
 
Przy okazji ukarano wyborców głosujących w lokalach zagranicą i na statkach – nie mogli uczestniczyć w drugiej turze wyborów.
 
Trybunał Konstytucyjny PRL nie podjął się rozstrzygnięcia, czy dekret Rady Państwa był zgodny z Konstytucją PRL.
Wyborów w drugiej turze nie można było przegrać. Zniesiono warunek uzyskania połowy ważnych głosów. W ten sposób wybrano brakującą liczbę 265 posłów i 1 senatora.
Suma tych okoliczności spowodowała, że społeczeństwo generalnie zbojkotowało II turę wyborów, co nie miało żadnego znaczenia. „Koalicja” mogła otworzyć szampana. Wkrótce nadarzyła się druga okazja - zgodnie z ustaleniami „Okrągłego Stołu”, W. Jaruzelski został Prezydentem PRL.  Władza wpadła w nałóg,  szykowała się trzecia okazja – większość sejmowa zgłosiła Cz. Kiszczaka na urząd premiera Rządu PRL.
 
Trudno dzisiaj spekulować (dokumenty państwowe wciąż tkwią w różnych szafach),  czy „Okrągły Stół”, a przede wszystkim „Magdalenka” - dotyczył także osoby przyszłego premiera. Nie można tego wykluczyć.
Gdyby tak jednak było, to oba spotkania miały w istocie jeden cel: awans dla tych, którzy jeszcze niedawno czuli strach przed degradacją. Możliwe też, że procedura sformowania rządu Kiszczaka skończyłaby się jednak całkowitą wymianą elit – również tych z OKP.
 
Stąd powstała deska ratunkowa dla dopiero co wybranego Sejmu X kadencji – hasło „Wasz prezydent, nasz premier”. To, że „nasz”  premier  miał bezpiecznik – wicepremiera Kiszczaka  (i ministra gen. Siwickiego) - to tylko szczegóły.
Tymczasem w Gdyni wolontariusze i działacze związkowi zgodnie postanowili wesprzeć dopiero co wybranych parlamentarzystów. Na początku lipca 1989 r. w sztabie komitetu wyborczego przy ul. Czołgistów  – powstał  Gdyński Komitet Obywatelski „Solidarność” – pod przewodnictwem Franciszki Cegielskiej.
 
GKO ”S” pozyskiwał coraz więcej działaczy i rozrastał się, tworząc komitety dzielnicowe, tak sprawne w przyszłych, pierwszych od zakończenia wojny wolnych wyborach – samorządowych w 1990 r.   

Wróć

Wydarzenia

> Marzec 2024 >
Nie Pon Wto Śro Czw Pią Sob
          1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31