25 lat autyzmu polityków

przez Helen Lewis

Relacja detaliczna

16 listopada w Urzędzie Spraw Zagranicznych RFN w Berlinie (budynek dawnej centrali SED) odbyła się polsko-niemiecka konferencja partnerstw samorządowych. W podtytule imprezy czytamy: "Spotkanie polskich i niemieckich miast, powiatów i gmin z okazji jubileuszu 25-lecia polsko-niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy".

Na spotkanie ze strony niemieckiej przybyli m. in. Minister Stanu w federalnym MSZ Martin Kotthaus, który konferencję otworzył, Georg Huber - Przewodniczący Niemieckiej Sekcji Rady Gmin i Regionów Europy, Ambasador Niemiec w Warszawie Rolf Nikel, była Minister Stanu, obecnie Konsul Generalna w Gdańsku Cornelia Pieper, Konsul Generalny w Krakowie dr Michael Groß, Premier Brandenburgii dr Dietmar Woidke, Minister Stanu Michael Roth i na koniec sam Federalny Minister Spraw Zagranicznych dr Frank-Walter Steinmeier. Byli też obecni przedstawiciele miast niemieckich: z Frankfurtu n. Odrą Nadburmistrz dr Martin Wilke, Burmistrz Kolonii dr Ralf Heinen i Prezydent parlamentu Bremy Christian Weber.

Polskę reprezentowali Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Berlinie, prof. dr Andrzej Przyłębski, Sekretarz Stanu ds. Polonii w Ministerstwie Spraw Zagranicznych RP Jan Dziedziczak oraz prezydenci miast Gdańska - Pawel Adamowicz, Ostrowa Wielkopolskiego - Beata Klimek, Gubina - Bartłomiej Bartczak i Zastępca Prezydenta Miasta Szczecina Krzysztof Soska oraz Zastępca Prezydenta Miasta Krakowa Tadeusz Trzmiel.

Spisane będą czyny i rozmowy...

Pierwsza seria wystąpień dotyczyła osiągnięć i perspektyw współpracy partnerskiej na poziomie samorządów miast i gmin. Obecnie działa ponad 1400 partnerstw i kooperacji niemieckich i polskich gmin. To stanowi 15% ogólnej liczby partnerstw polskich samorządów. Jest to największa grupa partnerska. 75% polskich samorządów posiada partnera w Niemczech. Partnerstwa te dotyczą całego spektrum działania, od gospodarki, poprzez kulturę, po wymianę młodzieży, która ma szczególne znaczenie dla budowania długotrwałej przyjaźni, zorientowanej w przyszłość. Dlatego zdecydowano się na zwiększenie budżetu Polsko-Niemieckiej Wymiany Młodzieży o 1 milion euro.

Jako przykład efektywnej współpracy kulturalnej miast podano Kraków. To ważne dla polskiej historii i kultury, ale i dla polskiej gospodarki miasto współpracuje z Lipskiem od 1973 roku a od 1979 roku rozpoczęto dyskretne działania na rzecz partnerstwa z Norymbergą. Obecnie w Krakowie stoi "Dom Norymberski" a w Norymberdze "Krakauer Haus". Obydwa domy tętnią życiem. Ich otwarciom towarzyszyli obywatele miast - 320 Krakowian przybyło w 1996 roku do Norymbergi na przemarsz ulicami miasta.

Również współpraca Krakowa z Lipskiem jest interesująca. Funkcjonują tutaj dodatkowo projekty trójstronne z miastami w Izraelu i na Ukrainie. Także programy edukacyjne, jak Erazmus, są realizowanie konsekwentnie, a rady miejskie wspierają te inicjatywy. W 2016 roku do Lipska przyjechało 370 czeladników z Polski.

Stwierdzono, że podczas, kiedy w USA rozważa się budowę muru, w Europie mury się burzy. W 2015 pobito kolejny rekord wymiany handlowej miedzy RFN i RP: 1/4 polskiego eksportu trafia do Niemiec. Niemcy są obecnie największym partnerem gospodarczym Polski. Równocześnie nigdzie na świecie nie uczy się tak wielu języka niemieckiego i nigdzie nie angażuje się tak wielu obywateli we współpracę dwustronną z Niemcami, jak to ma miejsce w Polsce. Fundamentem są osobiste kontakty.

Padło sporo pięknych słów i mniej lub bardziej górnolotnych sformułowań. Ambasador Polski stwierdził, że Polacy, to poeci, a Niemcy to "myśliciele i myślący poeci". Zapowiedział postawienie punktów ciężkości jego urzędu na porozumienie, wyjaśnianie działań polskiego rządu oraz na zjednoczenie Polonii. To ostatnie irytuje szczególnie w obliczu lansowania przez niektórych posłów niemieckiej tezy o "konieczności stworzenia jednolitej reprezentacji Polonii". Ponadto brzmi to, jak zapowiedź kontynuacji tradycji mieszania się Warszawy w sprawy Polaków w Niemczech, bez pytania ich o zdanie oraz instrumentalizowania "Polonii" i jej "reprezentantów" dla realizacji rozmaitych celów politycznych lub zwyczajnie dla kampanii wyborczej. Wprawdzie zapytany o ten wątek przemówienia, Pan Ambasador wycofał się z tego pomysłu, to zachodzi obawa, że jeszcze długo będziemy musieli znosić kolegów królika*. Na koniec prof. Przyłębski stwierdził, że miłość Polaków i Niemców, to nadal "miłość z rozsądku" i że trzeba jeszcze wiele pracy, aby się stała miłością z namiętności.

Zapowiedziane "warsztaty" odbyły się w trzech grupach tematycznych: bilateralne koncepcje kształcenia, działania na rzecz wspierania kompetencji językowych oraz migracja/integracja.

Ze względu na ciągłą potrzebę uaktualniania wiadomości i wymiany doświadczeń, szczególnie w świetle nowej emigracji zarobkowej z Polski do Niemiec, udaliśmy się na warsztaty o migracji i integracji. Przedstawiono tutaj projekty integracji imigrantów w Gdańsku, Kolonii, Gubinie, Frankfurcie nad Odrą i na Mazowszu. Pani Marta Siciarek, Prezes Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek w Gdańsku zwróciła uwagę na fakt, że Polska ma zawiłe przepisy i brak jest jednolitej ustawy imigracyjnej. W związku z tym na poziomie miasta stworzono najpierw zespół, który wypracował ramowy plan przyjmowania imigrantów. W Gdańsku utworzono też Radę Emigracyjną, w której skład wchodzi m.in. Czeczenka, Niemiec, Brytyjczyk, Tunezyjczyk, Marokańczyk i inni, a która "ma za zadanie doradzać administracji miasta co robić, aby Gdańsk stał się bardziej otwarty na imigrantów."

Przytoczono tutaj przykłady prób integracji różnych grup. Wyniki są bardzo różne i dają wiele do myślenia. Do obecnej chwili w 2016 roku do Polski przyjechało 150 procent więcej obcokrajowców do pracy i po naukę, niż w całym roku 2015. Polska jest atrakcyjna dla Ukraińców - ich udział wzrósł pięciokrotnie. W 2016 przyjechało ich ponad milion. W Warszawie na każdym kroku słychać ukraiński i rosyjski. Przez Polskę przetoczyło się również 200 tysięcy osób poszukujących azylu. 3300 z nich przyznano prawo do ochrony. To nie oznacza jednak, że przebywają one nadal w Polsce. Najczęściej bowiem po otrzymaniu azylu osoby te wyjeżdżają do Niemiec lub do Wielkiej Brytanii. Tak na przykład z grupy ponad stu syryjskich chrześcijan, którym w Polsce zorganizowano mieszkania i pracę, pozostały w kraju dwie rodziny.

W Polsce odczuwalny jest brak polityki imigracyjnej. Tę lukę "wypełniają" organizacje pozarządowe, opłacane najczęściej przez UE (!).

Burmistrz Frankfurtu nad Odrą stwierdził, że nie wszystko jeszcze w Niemczech idzie, jak trzeba. Integracja wymaga czasu i środków. Tymczasem ilość "uciekinierów" jest ogromna i to ona stanowi największe wyzwanie. Do tego dochodzą różnice kulturowe poszczególnych grup imigrantów. Niemcy nie chcą, aby tworzyły się getta, gdzie rządzą inne prawa, niż państwowe.

Byliśmy wzruszeni niemal do łez słuchając o staraniach na rzecz integracji przybyszy spoza Unii Europejskiej. Nie dowiedzieliśmy się jednak NICZEGO o integracji Polaków napływających do Niemiec coraz bardziej masowo, szczególnie od dwóch lat, kiedy to otwarto dla nich niemiecki rynek pracy. Kiedy Prezes DPG Saksonii-Anhalt, Krzysztof Blau wyraził swoje zdziwienie, że ten panel dyskusyjny nie ma nic wspólnego z traktatem o dobrosąsiedztwie, część obecnych na sali zaczęła mlaskać i wyrażać dezaprobatę, zaś inna spora grupa nagrodziła go oklaskami. Nie uzyskaliśmy wiążącej odpowiedzi na pytanie o udział procentowy obywateli ukraińskich przebywających w Polsce, pochodzących z obszarów objętych działaniami wojennymi. Prowadzący dyskusję ambasador Rolf Nikel nie udzielił też odpowiedzi na pytanie, czy uznaje fakt, że Ukraina znajduje się w stanie wojny z Rosją. Za to biorący udział w rozmowie Prezydent Miasta Gubina Bartłomiej Bartczak zwrócił uwagę na fakt, że obywatele ukraińscy w wieku poborowym przebywający na terenie jego miasta obawiają się wcielenia do armii po powrocie do domu.

Podczas innych dyskusji tematycznych można się było dowiedzieć m.in. że ponad 2 miliony Polaków uczy się niemieckiego - jest to absolutny rekord naprzeciw około półtora miliona Brytyjczyków i ponad miliona Francuzów. Lekcje polskiego w Niemczech organizowane są w ramach specjalnych programów oraz dzięki inicjatywie osób prywatnych i stowarzyszeń.

O atmosferę festynu zadbał Steffen Möller, opowiadając o swoich przygodach w Polsce. Jego występ wywołał wśród obecnych kombatantów dyskusję, czy poziom dowcipów odpowiadał randze imprezy. W każdym razie w atrakcyjny sposób przekazał on w ciągu zaledwie pół godziny więcej solidnej informacji o Polsce i Polakach, niż niemiecka telewizja w ciągu roku.

Premier Brandenburgii dr Dietmar Woidke w swoim przemówieniu stwierdził, że "bez Polski nie byłoby upadku muru berlińskiego". "Mamy do czynienia z cudem normalności w stosunkach polsko niemieckich, jeśli zważymy te wszystkie przestępstwa popełnione przez Niemcy w przeszłości" - powiedział. "Bez tej zaliczki zaufania nic nie byłoby możliwe. Polska jest partnerem, jakich mało w Europie."

Sekretarz Stanu ds. Polonii w Ministerstwie Spraw Zagranicznych RP Jan Dziedziczak przypomniał o asymetrii w realizacji traktatu, szczególnie w kwestii dostępu do nauki języka ojczystego i traktowania mniejszości. Przypomniał, że w Polsce 52 tysiące dzieci uczy się niemieckiego jako języka ojczystego w 750 szkołach i że Rzeczpospolita przeznaczyła na ten cel 36,5 miliona euro. Dziedziczak zwrócił też uwagę na zapis mówiący o lojalności grup narodowościowych wobec kraju, który zamieszkują. Zasadniczo lojalność wobec kraju, który kogoś przygarnął jest kwestią honoru, ale jak wiadomo, z tym honorem bywa różnie.

Na zakończenie serii przemówień, przed otwarciem bufetu, głos zabrał Federalny Minister Spraw Zagranicznych dr Frank-Walter Steinmeier. W swoim wystąpieniu chwalił współpracę na poziomie gmin na przykładzie gimnazjum w meklemburskiej miejscowości Löcknitz, leżącej 25 kilometrów na zachód od Szczecina, dokąd uczęszcza polska i niemiecka młodzież. "Dla młodzieży polskiej i niemieckiej przyjaźń polsko-niemiecka jest rzeczą normalną i stanowi miarę dla reszty świata. Polonia jest gwarancją tego, że Niemcy i Polacy to nie tylko sąsiedzi. Tak trzymać! Rząd RFN uznaje to i traktuje wasze sprawy poważnie. Podczas rozmów ministrów federacji z przedstawicielami krajów federalnych będziemy się zastanawiać nad możliwościami rozszerzenia oferty nauki języka polskiego w Niemczech."

Minister przypomniał o tym, że już w latach sześćdziesiątych Firedrich Magirius z Lipska próbował nawiązywać kontakty z Polską na płaszczyźnie kościelnej, wbrew zakazom ówczesnych władz. Zacytował też byłego premiera Brandenburgii Matthiasa Platzcka, który wyraził się kiedyś, że "niemieckie okrągłe stoły, to były >polskie meble<". Steinmeier przypomniał, że polska konstytucja z 3 maja 1791 zainspirowała również niemieckich bojowników o wolność. "Powinniśmy patrzeć z pokorą na to, czego nauczyliśmy się od Polaków w kwestii demokracji i wolności." ... "W obliczu egzystencjalnego pytania, Polacy i Niemcy jako Europejczycy stoją boso naprzeciw siebie. W tych czasach liczy się wkład normalnych ludzi. Otton III zdjął buty i poszedł boso do grobu świętego Wojciecha, jako zwykły pielgrzym. Jeśli tak się spotkamy - boso, to nie będziemy sobie deptać po nogach, tylko usuniemy z drogi kamienie."

W opinii wielu obecnych było to przemówienie wygłoszone już nie tyle przez Steinmeiera jako Ministra Spraw Zagranicznych, ile przez Steinmeiera - kandydata na Prezydenta RFN. Czy jego odejście z gabinetu Kanclerz Angeli Merkel nie jest poważnym błędem i czy nie odbije się negatywnie na stosunkach polsko-niemieckich? W każdym razie nie widać obecnie kandydata na ten urząd w niemieckim MSZ, którego stosunek do Polski byłby nieobciążony.

Najwyraźniej polityka zagraniczna Niemiec znalazła się na zakręcie i każdy sprzymierzeniec jest na wagę złota. Idea europejska jest zagrożona, a nad pokojem w tym regionie świata zawisły ciężkie chmury. Czy Polska wykorzysta szansę i podejmie wyzwanie jako równorzędny partner?

Należy się ponadto dokładnie zastanowić, czy dyskusja o mniejszości polskiej w Niemczech faktycznie służy Polakom w Niemczech, czy tylko prezesom podupadających organizacji polonijnych i populistom. Jeśli na drodze prawnej nie udało się dotąd uzyskać statusu mniejszości, to można go uzyskać tylko i wyłącznie na drodze umowy dwustronnej, względnie aneksu do rzeczonego traktatu o wzajemnej przyjaźni i współpracy. Ale na jakich warunkach? Jak będzie brzmieć definicja tej "mniejszości" i kto będzie posiadał w efekcie status jej członka? Czy nowoprzybyli do RFN Polacy będą faktycznie beneficjentami, czy na tym stracą? Czy nie strzelamy sobie samobójczego gola? Przypomnijmy, że zgodnie z traktatem (przynajmniej na papierze) "Polacy w Niemczech korzystają z tych samych praw, co mniejszość niemiecka w Polsce". Traktat ten zrównuje Polaków zasiedziałych w Niemczech od pokoleń z tymi przybyłymi tu kilka dni temu, gdyż w jego zapisie nie ma rozróżnienia w tym względzie. Kwestia posiadania niemieckiego obywatelstwa również nie odgrywa obecnie roli.

Od 25 lat zwraca się uwagę na konieczność dokonania poprawek w traktacie z czerwca 1991, jednak z tych czy innych względów nie podjęto żadnych działań w celu dopasowania tego jakże kontrowersyjnego dokumentu do realiów XXI wieku. Politycy wykazują w tym względzie objawy autyzmu i to zaawansowanego - nie reagują na zapytania i nie podejmują żadnych działań, jakby żyli w innym świecie.

P.S. Bufet był jak najbardziej smaczny!

*- królik - tutaj: zwierzak wyciągany przez iluzjonistę z kapelusza, nie wiadomo skąd się wziął (bez rodowodu) i w podobny sposób znika. Kolega królika, to po prostu drugi królik.

Wróć

Wydarzenia

> Kwiecień 2024 >
Nie Pon Wto Śro Czw Pią Sob
  1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30