Wielkanoc 2018 w Berlinie
przez Jan Wojewski
Wielkanoc w Berlinie w roku 2018 różni się znacznie od polskich obchodów tych świąt, ale także od Świąt w Berlinie roku 2015 czy 2014.
Media berlińskie podały wielkimi tytułami, że do Berlina w okresie Świąt Wielkanocnych przyjechało około 2 mln gości. Myślę, że wielu z nich doznało pewnego szoku kulturowego.
Berlin zmienił bowiem swoje oblicze. Owszem pozostały dalej liczne muzea, kluby, koncerty i teatry. Ale to co rzuca się w oczy przyjezdnym a i miejscowym, to krajobraz miasta zdominowany przez tzw. migrantów z krajów arabskich i Afryki.
Kiedy odwiedził mnie mój syn i pojechaliśmy nad jezioro Tegel w północnej części Berlina, nie dowierzaliśmy własnym oczom. Bulwar, place zabaw i chodniki były pełne ludzi o ciemnym kolorze skóry, którzy posługiwali się nie wiadomo jakimi językami, ale na pewno nie niemieckim! Place zabaw zapełnione dziećmi o ciemnej karnacji i włosach, kobiety w chustach czy burkach, wiele z nich w ciąży, pchające przed sobą wózki z małymi dziećmi.
Taki jest obraz placów, skwerów i parków Berlina. To samo dotyczy metra i autobusów miejskich. Zmieniły się one nie do poznania. Pijacy z różnych krajów, wrzeszczący, aroganccy Murzyni i Arabowie to obraz codzienny.
Niemcy mają wzrok wbity w ziemię i boją się reagować, bo nie wiedzą czy nie zostaną zaatakowani nożem. Do tego pełno bezdomnych, pijanych, wrzeszczących - dużo z nich to Polacy, koczujący na stacjach metra.
Dodajmy jeszcze narkomanów i coraz większą liczbę chorych psychicznie, a otrzymamy rzeczywisty obraz Berlina.
Tego jednak media wolą nie podawać, bo psułoby to oficjalny obraz miasta. Czysta schizofrenia! Ludzie widzą w telewizji coś innego, niż na ulicy też coś innego!
Przypomina się komuna i jej Dziennik Telewizyjny…
Tak wygląda obecna rzeczywistość, nie tylko zresztą w Berlinie ale też w wielu miastach Niemiec i zachodniej Europy.
Polacy, którzy choć odrobinę chcą zaznać klimatu świąt, udają się do kościołów prowadzonych przez polskich kapłanów. Przynajmniej tam można jeszcze w spokoju przeżywać Wielkanoc! Niemcy siedzą w swoich mieszkaniach, wieczorem starają się nie wychodzić w obawie o swoje bezpieczeństwo. Rozmawiają o jedzeniu i urlopie.
Wyczuwa się w rozmowach nastrój rezygnacji: "no bo co możemy zrobić?"- mówią.
Rosnące ceny mieszkań i problemy z ich znalezieniem, często za 70 metrów kwadratowych płacą ponad 1000 euro, do tego prąd, gaz, internet, TV no i utrzymanie.
"Migranci" to wszystko dostają za nic.
To jest skandal, który budzi wielkie rozgoryczenie u pracujących. Te problemy będą narastać, bo za chwilę dzieci migrantów trafią do szkół, gdzie zresztą już teraz stanowią większość, a przeciętne dziecko niemieckie jest wyzwane od świń, bo spożywa wieprzowinę!
Za chwilę też wzrosną koszty leczenia i pogorszą się jeszcze bardziej warunki pracy w szpitalach, gdzie trzeba tymi przybyszami też się zająć - i to za darmo. - No może za darmo nie - to Niemcy muszą pokryć ze swoich podatków.
Ktoś powie, że ci Migranci też podejmą pracę. Jest to wysoce naiwne. Przybyło bardzo wielu analfabetów i młodych ludzi, których normalna praca nie korci. Interesuje ich szybki pieniądz poprzez narkotyki, rozboje i domy publiczne.
Taki jest wynik polityki Angeli Merkel i jej ekipy. A to dopiero początek!
Niemcy czeka bardzo trudna przyszłość, politycy niemieccy nie znajdują (albo nie chcą znaleźć) rozwiązania tego dramatu. Przeciwnie: kapitulują, mówiąc jak przewodniczący Bundestagu Schäuble, że Islam jest częścią Niemiec!
To wszystko chcieli zafundować Polsce Tusk, Kopacz i spółka!
Wszystkich niedowiarków zapraszam do Berlina, Kolonii, Duisburga. Najlepiej jednak żeby przyjechali bez żon i córek, bo ich bezpieczeństwa też nie można zagwarantować!