GWIAZDKA 1944

przez Halina Morhofer-Wojcik

WIGILIA OBOZOWA

Grudzień 1944. Z pierwotnie męskich obozów jenieckich Niemcy wywożą uczestniczki Powstania Warszawskiego do zbiorczych obozów kobiecych. Z jednego z nich, podobozu KG L - Fallingbostel XIC/Z (błędnie nazywanego Bergen–Belsen) ponad 370 szeregowych zawieziono do Stalagu Oberlangen w Emsland, a 90 kobiet o stopniach oficerskich z 9 ordynanskami do Turyngii, do Oflagu Molsdorf IX/Z podobozu KGL Bad Sulza. Był to jedyny na świecie przypadek statusu kombatanckiego dla kobiet – żołnierzy ujęty w postulatach Ukladu Honorowej Kapitulacji Powstania Warszawskiego 2.X.1944. Przywilej ozdobiony goryczą i łzami - transporty rozpoczęły się w przeddzień wigilii...

....Oderwane od zupy, którą akurat wydano patrzymy w oszołomieniu. Szykować sie do drogi! Natychmiast? Zaraz! Dociera do nas – wywożą nas. Nie ma mowy, by napisać kilka zdań i przerzucić listy przez druty. Jutro wigilia. Dokąd nas przerzucają. Żadna informacja znikąd nie przecieka. Ziemia jest zamarznięta, pobielona śniegiem. Zanosi się na większy mróz. Jeśli transport potrwa dłużej, czy wytrzymamy w naszych powstańczych ubraniach?

Szron skrzy się na mijanych kolczastych drutach łagodząc ich posępną surowość. Niosą tobołek z dwutygodniowym niemowlęciem. Pięcioletnia Dziunia nie nadąża i głośno płacze. Chore ledwo kuśtykają, niektóre mają gorączkę. „Schneller! Schneller!" -  popędzają wartownicy. Wreszcie stacja Celle, szyny, pociąg towarowy. Zapada zmierzch. Na niebie stoi blady zimny księżyc. W gęstniejącym mroku, bez światła, ładujemy się do dwóch ustawionych na bocznicy wagonów. Wagon rozdziela niska bariera. Za nią żelazny piecyk, brykiety i wiązka drzewa. – To miejsce dla konwoju...(...)

...monotonny ruch rytmiczne kolebanie, ciemność. Noc wlecze się koszmarnie - ścieśnijmy się bardziej, koce czy płachty na wierzchu, żeby okrywały każdą.

Po drodze dwie wysiadki, gdy ostrzelano pociąg i jeszcze na chwile po południu w grudę śniegu. I znowu siedzą odrętwiałe skubiąc przydziałowy chleb. Nie ma nic do picia.

- Ela, ułóż wiersz, niech coś zostanie z tej naszej udręki - słyszę czyjś głos.

W półmroku, z uchylonych drzwiczek piecyka wydostaje się blask ognia, leży na podłodze nieruchomą smugą, lub drga i pełza rozchybotany.

Czy myślisz o tym, że dziś wilia,

gdy pociąg rusza, zgrzyta żelazo

a ty na ziemi siedzisz

z nisko pochyloną twarzą?

Czas upływa. Gdy kwadrat okna zaczął ciemnieć miałyśmy już pewność, że dzisiaj nigdzie nas nie dowiozą. Po krótkiej naradzie koleżanki rozsunęły się ustawiając w środku możliwie płaski tobołek. Nakryty chustą, miał przypominać stół wigilijny. Obok gałązki jedliny przezornie ułamanej na ostatnim postoju położono opłatek od wrześniowców. Pochodził z paczki z kraju. Zapłonęły dwie małe świeczki- ogarki.

Właśnie w tej chwili

gwiazda wyjrzała zza chmury,

daleka, zimna, obca

z podniebnej góry

zabłysła blaskiem pełnym chłodu...

Szron srebrzy się na ścianie

jak frędzle zamrożone

zwisają sople lodu

Nie było możliwości, żeby wstać, gdy życzono sobie szybkiego końca wojny, zwycięstwa, powrotu do najbliższych, zdrowia do przetrwania. Opłatek krążył z rąk do rąk. Przewędrował cały wagon, aż do przegrody.

- Jezu... - szepnęła któraś z przerażeniem.

Żołnierze konwoju siedzieli nieruchomo patrząc co robimy. W nikłym czerwonawym blasku z piecyka widać było ich twarze. Po raz pierwszy dostrzegło się wyraźne nie sylwetki z karabinami, lecz twarze. Jacy oni starzy! Chyba weterani zeszłej wojny.

Polski obyczaj nakazuje w wigilię nie odmówić opłatka nikomu. Nędzarz, nawet przestępca doznaje tej łaski. Chłopi do obór wchodzą z opłatkiem. Podobnych okoliczności nie przewidział nikt.

- Został kawałek, podać im? Niech się podzielą między sobą.

Zapadło milczenie, żadna nie oponowała. Opłatek znalazł się za przegrodą. Wachmani brali po kruszynie podając go sobie nawzajem i podnosząc się z uszanowaniem. Jeden z nich, stojąc, przekazał w głąb wagonu życzenie, żebyśmy jak najprędzej wróciły do domów, do rodzin. Drugi dodał, że możemy śpiewać i mówić co chcemy. A następny, że jest katolikiem, z zawodu organistą. Zaczął też nucić: „Stille Nacht, heilige Nacht.”

Nastrój przejmująco smutny stał się dziwnie podniosły. Niewiele chyba przeżywa się chwil równie dławiących i pełnych wewnętrznego napięcia. Spiesznie zapisywano snujący się wiersz:

Tam ukochana ręka

a na niej biel opłatka,

na puste miejsce przy stole

spogląda twoja Matka

i długo ukrywaną ociera z wolna łzę.

A pociąg w dal nieznaną

bez przerwy mknie i mknie

i tylko o żelazne drzwi

bagnet raz po raz uderza

lub chrzęści podkuty but –

but niemieckiego żołnierza

A ty znów wolnym duchem

we mglistej jesteś dali

tam już za chwilę pewnie

choinkę się zapali

Jedne po drugiej płynęły kolędy, potem piosenki powstańcze i partyzanckie. Na moment się przysypiało i budziło włączając się w chór.

Przyszło im spędzić i następną noc w wagonie. O świcie, dygocące z zimna, głodne, półprzytomne z zaduchu i ciasnoty, zostały przywitane przez koleżanki z powstańczymi opaskami, które już tu wcześniej dotarły z innych obozów Altenburga i z Sandbostel.

W obozie jenieckim Molsdorf IXC przebywało w sumie 390 kobiet - żołnierzy Armii Krajowej w stopniach oficerskich, wiele w starszym wieku i 9 ordynansek. Jedna z nich była córką „Montera”.

Przed nadchodzącym wschodnim frontem Niemcy ewakuują obóz w kierunku zachodnim do Blankenheim. Wyzwolone zostały 13 kwietnia 1945 roku przez 3 Armię Amerykańską gen. George`a Pattona.

- z opowiadań Elżbiety Ostrowskiej......

Przedstawiła Halina Morhofer Wojcik

Dział Interwencji Historycznych

SPK – Hamburg, 15 grudnia 2015

Wróć

Wydarzenia

> Kwiecień 2024 >
Nie Pon Wto Śro Czw Pią Sob
  1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30